sobota, 21 sierpnia 2021

Dowcipy i kawały różne

Babcia z dziadkiem postanowili sobie 
na starość poużywać i umówili się, 
że o północy będą uprawiać seks. 
Gorączkowo się przygotowują,
babcia skrycie w łazience 
wyczerniła sobie łono pastą do butów, 
a dziadek usztywnił swój interes 
dwiema kredkami i obwiązał go nićmi.
O północy wchodzi do sypialni i widzi, 
że babcia naga leży na łóżku, a widząc ją pyta: 
- Stara, a po kim ty nosisz tą żałobę między nogami?
Na to babcia: 
- A po tym, co go niesiesz na noszach.
Była zajebista mgła, zero widoczności. 
Chłop myśli jak tu jechać? 
Ale widzi przed sobą samochód 
a raczej światła tylne, no nic jakoś to będzie.
Jedzie, jedzie nagle światła zgasły 
i przyjebał w tył. 
Wyskakuje z samochodu i krzyczy:
- Człowieku pojebało cię, 
w takiej mgle światła gasić!? 
Na to pierwszy: 
- Panie, ja w garażu jestem!
Cześć, jestem Darek. Pije od 20 lat. 
Przyszedłem tutaj, 
bo podobno rozwiązujecie problemy 
związane z alkoholem. 
- Oczywiście. 
Powiedz nam, jak możemy Ci pomóc? 
- Brakuje mi 1,50 zł
Do drzwi faceta puka super laska. 
- Cześć jestem twoją nową sąsiadką. 
Mam dziś ochotę na szaloną noc, wiesz, alkohol,
dziki seks, może jakaś trawka, chcę zaszaleć. 
Masz może wolny wieczór? 
- Oooczywiście!! 
- Super, to mogę podrzucić ci pieska?
Dresiarz jedzie autobusem. 
Podchodzi do niego kanar i mówi: 
- Bilecik do kontroli. 
A on do niego: 
- Bujaj się frajerze, bo Ci przy*ierdolę!
Kanar odwrócił się i podchodzi do starego dziadka: 
- Bilecik do kontroli. 
- Nie słyszał Pan co wnuczek powiedział!?
Dwóch przy wódce, trzecia flaszka, faza zwierzeń: 
A pamiętasz jak kwartał temu premię ci obcięli? 
A mnie wtedy kapnęło... 
A pamiętasz jak ci w zeszłym roku premie zmniejszyli?
A mnie wtedy kapnęło... 
A pamiętasz, jak ci się dwa lata temu syn urodził? 
A mnie wtedy kapnęło.
– Dzień dobry! Rejestracja? 
Chciałbym dowiedzieć się o stan zdrowia
Marka Kozłowskiego. Leży w sali 302. 
Poprawiło mu się choć trochę, czy wciąż jest kiepsko?
– Chwileczkę, połączę z dyżurka pielęgniarek. 
Po dłuższym oczekiwaniu: 
– Słucham, pielęgniarka dyżurna.
– Chciałbym się dowiedzieć o stan Marka Kozłowskiego z 302. 
– Chwileczkę, połączę pana z lekarzem dyżurnym. 
Po jeszcze dłuższym oczekiwaniu:
– Tak, słucham. – Dzień dobry doktorze. 
Chciałbym się dowiedzieć, 
w jakim stanie jest Marek Kozłowski, 
który od trzech tygodni leży w sali 302.
– Chwileczkę, zajrzę do karty pacjenta. 
Po jeszcze chwili oczekiwania:
– Hmmm, a więc tak: 
Miał dziś apetyt, ciśnienie tętnicze i puls są stabilne, 
dobrze reaguje na wprowadzone leczenie. 
Jutro planujemy odłączyć mu monitor EKG.
Jeśli nic się nie wydarzy w ciągu kolejnych 48 godzin, 
jego lekarz prowadzący wypisze go jeszcze przed weekendem. 
– Ach, to wspaniałe wiadomości! Ogromnie się cieszę. 
Dziękuję, doktorze.
– Sądząc z Pańskiego tonu zapewne jest Pan 
bardzo bliskim krewnym pacjenta, czy tak? 
– Ależ nie! Mówi Marek Kozłowski we własnej osobie. 
Dzwonię z sali 302!
Lekarze i pielęgniarki tylko wchodzą i wychodzą, 
ale nikt o niczym mi nie mówi… 
A ja chciałem się tylko dowiedzieć, co ze mną! 
Dziękuję za informację!
Dzwoni koleś do Sejmu: 
- Dzień dobry, chcę zostać posłem. 
- Poje*ało pana?! 
- Tak, jakieś inne wymagania?
Dzwoni telefon: 
- Dzień dobry, 
czy mogę z Jolą? 
- Niestety małżonki nie ma w domu.
 - To wiem, jest u mnie. 
Ja pytam, czy mogę.
Gość dowiedział się, że żona go zdradza. 
Wpada wcześniej niż zwykle do domu, 
wbiega do sypialni i patrzy: 
Żona leży naga na łóżku, 
a na niej znajduje się wielki, 
umięśniony murzyn.
Facet widzi, że w walce na pięści nie ma szans, 
więc biegnie wściekły do kuchni 
i bierze największą patelnię. 
Wpada do sypialni i z całej siły wali nią murzyna w nerki.
Murzyn obraca się, uśmiecha szeroko i mówi:
 - Dzięki stary, nareszcie wszedł!
Facet który przyszedł do fryzjera i zamówił golenie skarży się, 
że ostatnio na policzkach pozostały mu kępki zarostu. 
Fryzjer odpowiada, że ma sposób na dokładniejsze golenie 
i wyciąga z szuflady drewnianą kulkę. 
Każe ją facetowi włożyć w usta i rzeczywiście, 
perfekcyjnie goli naprężoną w ten sposób skórę policzków.
Zadowolony z efektu klient płaci za usługę 
i szykując się do wyjścia pyta: 
- A co by się stało, gdybym przez przypadek połknął tę kulkę?
- Nic strasznego - uspokoił go fryzjer 
- Przyniósłby pan ją jutro, wszyscy tak robią.
Idą sobie dróżką trzej przyjaciele: miś, łoś i ryś. 
Ten pierwszy oznajmia: 
- Wkuwia mnie to "ś" na końcu. 
Takie "ś" jest pedalskie, ciotowate i w ogóle!... 
Od dzisiaj koniec z misiem.
Jestem Niedźwiedź! 
Bo powiadam wam: 
- Kto ma "ś" na końcu, ten fujara i gej. Amen. 
Łoś zorientowawszy się w beznadziei sytuacji, 
bo wszak łoś to łoś i nic nie poradzisz,
w panice szarpie za ramię Rysia: 
- Ej, kuwa, powiedz coś, Ryś. 
Przecież my nie geje, prawda?! 
No powiedz coś...Ryś!... 
Na to ryś dostojnie:
 - Ryszard, pedale!
James Bond wchodzi do knajpy i siada za barem. 
Spostrzega panienkę, która obserwuje go od momentu, 
gdy wszedł. Panienka przysuwa się do Bonda i mówi:
- Och, jaki ładny zegarek, czy posiada dużo funkcji? 
James Bond odpowiada: 
- Oczywiście, dzięki temu zegarkowi widzę wszystko, 
czego nie jestem w stanie zobaczyć gołym okiem,
na przykład widzę, 
że Pani w tej chwili nie ma na sobie majtek. 
Dziewczyna ripostuje: 
- Pana zegarek źle działa… mam na sobie majtki!
Bond patrzy na swój zegarek, 
stuka go kilkakrotnie i odpowiada: 
- Och, przepraszam… .. spieszy się o godzinę!
Johny miał ochotę na seks z koleżanką pracy, 
wiedział jednak, 
że ona jest związana z kimś innym. 
Był coraz bardziej sfrustrowany.
W końcu pewnego dnia podszedł do niej i powiedział:
 - Dam Ci sto dolarów, jeśli pozwolisz, 
żebym wziął cię od tyłu. 
Ale dziewczyna nie zgodziła się.
Johnny odpowiedział: 
- Będę szybki, rzucę pieniądze na podłogę, ty się pochylisz, 
a ja skończę zanim zdążysz je podnieść! 
Ona pomyślała chwilę i w końcu stwierdziła,
że musi skonsultować się ze swoim chłopakiem. 
Zadzwoniła do niego i opowiedziała mu, o co chodzi. 
Jej chłopak odpowiedział:
- Zażądaj od niego dwieście dolarów. 
Podnieś je szybko, 
on nawet nie zdąży ściągnąć spodni. 
Dziewczyna się zgodziła. 
Pół godziny później jej
chłopak ciągle czekam na telefon. 
W końcu po czterdziestu pięciu minutach 
sam do niej zadzwonił 
i spytał co się stało. 
- Ten sukinsyn użył monet!
Kobieta uprawia seks z kochankiem , 
a tu odgłos klucza w zamku . 
To mój maż ! Uciekaj ! 
Facet jak stał wyskakuje ,przez okno .
Rozgląda się a tu pada deszcz .
Nie wie co zrobić . Patrzy a tu biegnie maraton . 
Podbiegł więc ,przyłączył się . 
Wszyscy biegną ramię ,przy ramieniu .
Biegną  równym tempem , 
aż biegnący obok kochanka facet nie wytrzymuje . 
Ty stary ! Dlaczego biegniesz na golasa ? 
A to moja specjalna technika .
Lepsza aerodynamika i wiaterek chłodzi mięśnie .
No a zawsze biegasz z założoną gumką ? 
Nie .Tylko gdy pada deszcz .
Kochanie, wyczyściłaś mi płaszcz? 
- Taaak 
- A garnitur? 
- Taaak 
- A buty? 
- Cooooo, to one też maja kieszenie?
Konduktor do pijaka: 
- Bilet proszę! 
- Nie mam! 
- To płaci pan mandat! 
- Nie mammm pieeeniędzy!
- A na wódkę Pan miał? 
- Koooolega mnie ugooościł! 
- A na podróż to już nie dał?
- z sarkazmem pyta konduktor 
Na to pijak wyciągając flaszkę zza pazuchy: 
- Jak to nie dał???!!
Kowalski został wezwany przed oblicze egzekutywy. 
- Okłamaliście nas. 
Gdy wstępowaliście do partii, 
to w ankiecie personalnej napisaliście,
że wasz ojciec przed wojną był górnikiem. 
Tymczasem dowiedzieliśmy się, 
że był właścicielem domu publicznego.
- To prawda, ale tatuś zawsze mówił, 
że ten burdel to prawdziwa kopalnia złota.
Kowalsky i Malinovsky pojechali do roboty do Anglii. 
Po kilku miesiącach wraca tylko Kowalsky. 
Znajomi się pytają: 
- A gdzie masz Malinowskiego? 
- Został, sklep otworzył - odpowiada.
- Po trzech miesiącach? 
Jak? - Normalnie, łomem 
- odpowiada Kowalsky.
Matka rano do syna: 
- Co to był za łomot w nocy, jak wróciłeś? 
- A nic, kurtka mi spadła. 
- To co tam było w tej kurtce? 
- Ja
Mężczyznę w pewnym wieku trzeba traktować jak filiżankę 
z drogiej porcelany z oberwanym uszkiem. 
Nie ma za co potrzymać a wyrzucić szkoda.
- Minęły już czasy, 
kiedy kobiety gotowały jak ich matki. 
- Teraz nastały czasy, 
że kobiety piją jak ojcowie.
Na plaży spotyka się dwóch kolegów. 
Jeden ma na plecach wielki tatuaż a drugi nie.
 Drugi na to : 
- Ja mam tatuaż z Hitlerem. 
- Gdzie ?
 - Na dupie.
- Niemożliwe. 
- Mogę Ci pokazać. 
Odeszli w krzaki, zdjął kąpielówki i się schylił. 
Kolega na to :
 - Nie widzę
- Musisz rozchylić pośladki. 
Kolega mu je rozchyla i mówi: 
- Dalej nie widzę. 
- Pewnie wlazł do bunkra.
- Moja ulubiona wódka nazywa się TEZA.
 - Dlaczego taka? 
- Do obalania...
Pan Jan często jeździł w delegacje. 
Lecz gdziekolwiek pojechał, 
to po jakimś czasie przysyłano stamtąd 
nakazy potrącania z pensji alimentów.
Szef wzywa Jana i pyta: 
- Dlaczego ma pan tyle nieślubnych dzieci, 
z własną, piękną i wspaniałą żoną ani jednego.
- Bo ja, szefie, jestem jak ten dziki zwierz. 
W niewoli się nie rozmnażam.
Paradoks korka ulicznego: 
- Siedzisz, a jednak stoisz. 
Paradoks więźnia w celi: 
- Stoi, a i tak siedzi.
Pasażer taksówki klepnął kierowcę żeby się o coś zapytać. 
Tamten jak oparzony podskakuje pod sufit 
i traci panowanie nad samochodem.
- Co pan taki nerwowy 
- pyta pasażer ? 
- Przez 25 lat byłem kierowcą karawanu...
Pewnego dnia, podczas mszy, 
pojawia się znienacka Szatan, 
patrzy wielkimi ślepiami po ludziach, 
uśmiecha się szyderczo 
i siada na ołtarzu.
Ludzie uciekają z kościoła 
i tylko jeden staruszek się nie rusza i patrzy na Bestię. 
Wreszcie Szatan podchodzi do niego i pyta: 
- Czy nie wiesz kim jestem? 
- Oczywiście, że wiem.
- I nie boisz się mnie? 
- Ani trochę. 
Szatan lekko się zdziwił.
- Mnie się wszyscy boją, a ty nie? 
Dlaczego się nie boisz? 
- Jestem żonaty z twoją siostrą od 48 lat .
Pewnego dnia szef dużego biura zauważył nowego pracownika. 
Kazał mu przyjść do swego pokoju. 
- Jak się nazywasz? 
- Jurek - odparł nowy. 
Szef się skrzywił:
- Słuchaj, nie dociekam, gdzie wcześniej pracowałeś 
i w jakiej atmosferze, ale ja nie zwracam się do nikogo w mojej firmie po imieniu. 
To rodzi poufałość i może zniszczyć mój autorytet.
Zwracam się do pracowników tylko po nazwisku, 
np. Kowalski, Malinowski. 
Jeśli wszystko jasne, to jakie jest twoje nazwisko?
- Kochany - westchnął nowy. 
- Nazywam się Jerzy Kochany. 
- Dobra, Jurek, omówmy następną sprawę.
Pewnego dnia zabrałam mojego dziadka do pizzerii... 
Przy stoliku obok siedział nastolatek z nastroszonymi
 różnokolorowymi włosami.
Mój dziadek przyglądał mu się uważnie, 
aż w końcu młody chłopak bardzo wulgarnie 
odezwał się do dziadka: 
- Co, k...., stary dziadu , 
nigdy w życiu nie zrobiłeś nic zwariowanego ?
Znając mojego dziadka szybko połknęłam 
kawałek pizzy który miałam w ustach, 
aby nie zakrztusić się podczas jego odpowiedzi. 
Nie zawiodłam się. Bardzo spokojnie
i bez zmrużenia oka odpowiedział: 
- Tak....raz się tak narąbałem, że wyruchałem pawia, 
i właśnie się zastanawiam czy nie jesteś 
przypadkiem moim synem....
Powiedziała pizd* dupie 
- nie będziemy żyć już w kupie, 
bo ty śmierdzisz popierdujesz 
no i mi opinie psujesz
Na to dupa obrażona:
 - o ty pizdo* pierdolona! Ciebie jebi* 
tobie płacą a mnie kopią
 - nie wiem za co!!
Prezes wielkiej korporacji pyta się swoich pracowników 
co kupili sobie za 13-ą pensję. 
Zaczepia dyrektora: 
- No i jak tam, dyrektorze? 
Co pan sobie kupił za 13-ę? 
- Nowiutkie Audi A8.
- A resztę? 
- Ulokowałem na koncie w banku szwajcarskim. 
Podchodzi do kierownika: 
- I jak u pana, kierowniku? 
Na co pan wydał 13-ę? 
- A kupiłem używanego Poloneza...
- A resztę? 
- Wrzuciłem na książeczkę oszczędnościową. 
Podchodzi wreszcie do robotnika: 
- Co pan sobie kupił za 13-ę? 
- Kapcie. 
- A resztę? 
- Babcia dołożyła.
Przed sądem zeznaje podhalański góral. 
- Imię i nazwisko świadka? 
- Jontek Byrcyn - Gąsienica 
- Zawód? - Łoptyk 
W tym momencie sędzia patrzy 
na spracowane dłonie świadka,
wielkie paluchy, połamane paznokcie 
z kilkutygodniowym brudem pod nimi, 
popękaną skórę na rękach 
i usiłuje sobie wyobrazić delikatne szkła optyczne, 
maleńkie śrubeczki 
i wkręciki montowane przez tego człowieka. 
Zadaje dodatkowe pytania: 
- A czym się świadek dokładnie zajmuje? 
- Łoptykom chałupy mchem!
Przychodzi facet z psem do pubu 
obejrzeć mecz reprezentacji Polski. 
Niestety przegrała 
- No nie! Znowu? Mówi pies. 
Wszyscy zdumieni patrzą na psa.
- Czy twój pies powiedział "No nie! Znowu?" 
Pyta barman 
- Tak, zawsze tak mówi, kiedy Polska przegrywa. 
- Zdumiewające. A co mówi kiedy wygrywamy? 
- Nie wiem, mam go dopiero 2 lata.
Przyszło dwóch Żydów na lody. 
- Jeden dostał kulkę , 
a drugi z automatu....
Rozmawia dwóch mnichów, 
młody ze starszym na temat zbiorów 
znajdujących się w tamtejszej bibliotece. 
- Mistrzu, wybacz, że pytam,
ale co by się stało gdyby mnich przepisujący księgi się pomylił 
i jakieś zdanie przepisał błędnie?
 - Nie, to niemożliwe, nikt się nie myli.
- No, ale jakby się ktoś pomylił, to co by się stało? 
- Mówię ci, że nikt się nie myli, 
znasz tekst biblii na pamięć? 
Przyniosę ci jedna z pierwszych kopii i zobaczysz,
że nic, a nic nie odbiega od tej z której i ty się uczyłeś...
- Mnich poszedł po ów tekst i nie ma go godzinę, dwie, trzy... 
w końcu młody mnich zniecierpliwił się 
i poszedł szukać mistrza. 
Znalazł go w bibliotece siedzącego nad dwoma tekstami biblii
(jeden z którego się wszyscy uczyli, 
a drugi ten jeden z pierwszych kopii najbliższych oryginałowi) 
i płacze...
- Mistrzu co się stało?!? 
- W pierwszym tekście jest napisane 
"będziesz żył w celi bracie", 
a w kolejnych kopiach 
"będziesz żył w celibacie"...
Siedzi facet na ulicy obok kosza z pestkami z jabłek. 
Podchodzi policjant i pyta: 
- Co tam masz? 
- Sprzedaję pestki z jabłek Panie Władzo ...
- A pestki to niby na co i do czego służą?... 
- Po zjedzeniu jednej człowiek staje się mądrzejszy... 
- A po ile je sprzedajesz? 
- 15 zł za sztukę.
- Daj mi jedną... spróbuję i przekonam się czy nie kantujesz... 
Policjant zjadł pestkę, pomyślał i mówi: 
- Poczekaj chwilę! 
Za 15 zł mogłem kupić kilka kilo jabłek 
i mieć z nich mnóstwo pestek zamiast jednej! 
- Widzi Pan? Już poskutkowało. 
- Rzeczywiście.... 
- No daj jeszcze dwie...
Spotykają się dwie znajome: 
- Co Ci się stało? 
Masz bandaż na głowie. 
- Spadłam z konia. 
- Na ziemię ? 
- Nie na szafkę nocną...
Spotkali się ksiądz, pop i rabin żydowski. 
I zaczęli dyskutować kto z nich jest lepszym głosicielem wiary.
 Postanowili ze ten z nich okaże się najlepszym kaznodzieją, 
który zdoła do swojej wiary przekonać nawet niedźwiedzia.
Po tygodniu spotkali się ponownie. 
I przy mszalnym winku rozpoczęli swoje opowieści. 
Rozpoczął ksiądz katolicki.
 - Poszedłem do lasu i znalazłem w gawrze niedźwiedzia.
Nie uląkł się i zacząłem głosić słowo Boże. 
Niedźwiedź zaryczał i rzucił się na mnie. 
Ale wtedy wyciągnąłem kropidło 
i pokropiłem go święconą wodą.
I żarliwie zacząłem się modlić za jego duszę. 
I stał się cud. I zrobił się łagodny jak baranek. 
Teraz nauczam go katechizmu. 
- Ze mną było podobnie
- rozpoczął swą opowieść pop prawosławny. 
- Ale my nie święcimy wodą święconą. 
Dlatego jak niedźwiedź rzucił się na mnie 
musiałem uciekać do rzeki.
Przepłynąłem na drugi brzeg, a niedźwiedź mną. 
A kiedy wyszedłem na brzeg, stanąłem 
i zakreśliłem znak krzyża 
nad wychodzącym z wody niedźwiedziem. 
I stał się cud.
Niedźwiedź całą duszą przyjął naszą wiarę 
i teraz pomaga mi w obowiązkach cerkiewnych. 
- A Tobie jak poszło? 
- pytają po chwili rabina.
Rabin popatrzał na swój postrzępiony i podarty chałat, 
potarganą brodę i pejsy i powiedział . 
- Taaaa...Niepotrzebnie zacząłem od obrzezania.
Rodzina siedzi przy obiedzie. Syn pyta ojca: 
- Tato, ile jest rodzajów biustów? 
Ojciec, nieco zaskoczony, odpowiada:
- Cóż, właściwie trzy, zależnie od wieku kobiety: 
jak ma 20 lat są jak melony, okrągłe i twarde. 
Jak ma 30-40 lat są jak gruszki - wciąż ładne,
ale nieco wydłużone, a po 50-tce są jak cebule... 
- Cebule? - dziwi się syn. 
- Tak, patrzysz i płaczesz. 
Wkurzyło to nieco żonę i córkę, która zapytała matkę:
- Mamo, a ile jest rodzajów ptaszków? 
Mama uśmiechnęła się i odpowiedziała: 
- Też trzy, zależnie od wieku faceta 
- u dwudziestolatka jest jak dąb
- twardy i potężny. Jak facet ma 30-40 lat, 
jest jak brzoza - elastyczny, ale niezawodny, 
a po 50-tce jest jak choinka na Boże Narodzenie
- Jak choinka? - dziwi się córka. 
- Tak, drzewko jest martwe, 
a bombki wiszą tylko dla ozdoby...
Śmiertelnik pyta Boga: 
- Czym jest dla ciebie milion lat? 
- To jest jak sekunda. 
- A milion złotych? 
- Jak jeden grosz. 
- Mogę dostać grosik? 
- Sekundkę.
- Tatko, czym różni się mężczyzna od kobiety?
 - Synku, u mnie, 
mężczyzny rozmiar nogi 45, u mamy 36. 
Tak więc, widzisz...między nogami różnica.
Tramwajem jedzie tłum ludzi 
m.in murzyn siedzący na krześle 
oraz dwie stojące kobiety: pani w ciąży i babcia. 
Murzyn wstał aby ustąpić miejsca ciężarnej kobiecie
ale na miejsce wepchała się babcia. 
Murzyn do niej: przepraszam 
ale ja ustąpiłem miejsca tej pani w ciąży. 
Babcia na to z ironią: słuchaj
"Bambo" w moim plemieniu miejsca ustępuje się starszym. 
A murzyn do babci na to : 
słuchaj a w moim plemieniu takie stare kur...wy jak ty się zjada.
W autobusie jedzie dwoje staruszków. 
Ponieważ autobus się trząsł to dziadek miał problem 
ze skasowaniem biletu. 
Autobus zatrzymuje się na światłach, 
a babcia krzyczy: - wsadzaj póki stoi...
W pociągu był tłok. 
Szukający miejsca cwaniaczek 
nagle zaczął się podejrzanie kręcić. 
- Co pan robi ? - pyta jeden z pasażerów. 
- Uciekł mi wąż, ale zaraz go znajdę.
Wagon opustoszał, cwaniak wygodnie się rozłożył 
i spokojnie zasnął. 
Kiedy się obudził, zawołał kolejarza. 
- Kiedy my wreszcie będziemy na miejscu ?
- Panie, my cały czas stoimy na bocznicy. 
Wczoraj jakiś wariat wypuścił tu węża 
i wagon wyłączyli ze składu....
W windzie stoją: 
Lewandowski, Święty Mikołaj i mądra blondynka. 
Na ziemi leży banknot 100zł , kto go podniesie? 
Odp: Lewandowski podniesie, bo Święty Mikołaj 
i mądra blondynka nie istnieją.
Wchodzi pijany mężczyzna do kościoła. 
Siada w ławce, a ksiądz akurat przechadza się z kadzidłem. 
Pijak patrzy na niego i krzyczy: 
- Te lala, torebka ci się pali!
Wchodzi arab do baru. Siada przy stoliku 
i zauważa siedzącego w rogu żyda. 
Wstaje i wola. 
- Barman, 
kolejka dla wszystkich z wyjątkiem 
tego pieprzonego żyda w rogu.
Żyd tylko się uśmiechnął i wrócił do swoich papierów.
Wkurzony arab po kilku minutach powtarza 
- Barman, jeszcze jedna kolejka dla wszystkich, 
oczywiście z wyjątkiem tego żyda.
Stary żyd ponownie skomentował zachowanie araba uśmiechem
 i wrócił do pracy. 
Rozwścieczony arab ponownie zwraca się do barmana. 
- Barman co jest z tym żydem?
Obrażam go dwa razy, stawiam wszystkim , 
tylko nie jemu, a on się uśmiecha? 
- To jego knajpa.
Wczoraj wieczorem spotkałem w barze 60-letnią kobietę. 
Jak na 60-latkę wyglądała nieźle, i pomyślałem sobie, 
że jeżeli ma córkę to pewnie wygląda ona naprawdę super.
Wypiliśmy razem kilka piw i wreszcie zapytała, 
czy miałem kiedyś trójkącik z matką i córką. 
Brzmiało to nawet fajnie 
i równocześnie naprawdę ciekawiło mnie,
jak wygląda córka tej babci, więc powiedziałem 
"Nie, nigdy nie miałem". 
Potem wypiliśmy trochę więcej i mrugając do mnie powiedziała 
"To w takim razie dzisiaj będzie twoja szczęśliwa noc".
Poszliśmy więc do jej domu. Już byłem bardzo napalony. 
Ona zapaliła światło, 
stanęła przy schodach na piętro i zawołała: 
"Mamo! Śpisz?"
Wróbelek przelatujący nad ulicą 
wpada motocykliście pod uchyloną szybę od kasku. 
Obaj tracą przytomność. 
Motocyklista pierwszy dochodzi do siebie i myśli sobie:
- Kurde szkoda wróbla, ale zaraz on żyje. 
Zabiera go do domu i wkłada do klatki po papudze, 
zaopatrując go w chlebek i wodę.
Wróbelek odzyskuje przytomność, patrzy: 
suchy chleb, woda, kraty, myśli: 
- Kurde ten motocyklista chyba nie przeżył tego wypadku,
Złapał murzyn złotą rybkę i ma życzenie: 
- chcę być kwiatkiem, 
- a rybka na to: nie ma czarnych kwiatków,
- murzyn: spełniaj życzenie bo cię usmażę. 
Zaszumiało, zagrzmiało, murzyn został bez fiutka. 
- Coś ty zrobiła! - czarny bez.
Żołnierzu co będzie, jeśli kula odstrzeli wam ucho? 
- Będę gorzej słyszał. 
- A jeśli odstrzelą Ci drugie ucho? 
- Nic nie będę widział. 
- A to dlaczego?
 - Bo mi hełm na oczy spadnie.
Żona do męża: 
- Czy to prawda, że płazy są głupie? 
- Prawda żabciu.
Żona wróciła wcześniej do domu 
i zastała męża w wyrku z piękną, 
młodą seksowną dziewczyną.
 - Ty niewierna świnio 
- wydziera się na całe mieszkanie.
- Jak śmiesz to robić Mi, matce twoich dzieci?!? 
Wychodzę, chcę rozwodu Mąż woła za nią:
 - Poczekaj chwilkę, wyjaśnię ci jak to było...
- Nie wiem w sumie na co mam czekać, 
ale to będzie ostatnia rzecz jaką od ciebie słyszę, streszczaj się.
 - Jadąc do domu z pracy zobaczyłem jak ta młoda
dama łapie stopa, zlitowałem się i zabrałem. 
Już w samochodzie zauważyłem, że jest chuda, 
obskurnie ubrana i brudna. 
Wyznała mi, że nie jadła od trzech dni.
Tak się wzruszyłem, że przywiozłem ją do domu 
i dałem jej twoją wczorajszą kolację, 
której nie zjadłaś bo się odchudzasz. 
Biedaczka pochłonęła ją w dosłownie dwie minuty.
Popatrzyłem na jej umorusaną twarz i zapytałem, 
czy nie chce się wykąpać. Kiedy brała prysznic, 
zauważyłem, że jej ubrania też są brudne
i jest w nich pełno dziur więc dałem jej twoje jeansy, 
których nie nosisz od kilku lat bo w nie nie wchodzisz. 
Dałem jej też koszulkę, którą kupiłem ci na imieniny,
ale ty jej nie nosisz bo twierdzisz, że "nie mam dobrego gustu".
Dałem jej sweter, który dostałaś od mojej siostry na święta 
a ty go nie nosisz tylko dlatego żeby ją denerwować. 
Do kompletu dorzuciłem jeszcze buty,
które kupiłem ci w drogim sklepie a ty ich nie nosisz od czasu
jak zauważyłeś, że twoja psiapsiuła ma takie same... 
Była mi bardzo wdzięczna 
i kiedy odprowadzałem ją do drzwi 
zapytała się ze łzami w oczach:
"ma pan jeszcze coś, czego żona nie używa?"